2 maja 2013

Rozdział piąty



  Ból w dolnej części pleców, by coraz bardziej nieznośny, kiedy pochylałam się nad książką. Przed moimi oczami tańczyły czarne plamki. Małe westchnienie wydobyło się z moich ust. Fakt, że Zoe miała uwielbienie ze strony chłopców nie oznacza, że Afrodyta miała prawo nazwać ją dziwką. Byłam tym jednak trochę rozbawiona. 
  Moje myśli traciły już ostrość czytając 'Dom Nocy'. Zamknęłam książkę i odniosłam ją na półkę, gdzie wcześniej ją znalazłam. Posłałam miły uśmiech w stronę pomarszczonej bibliotekarki, gdy zrobiłam to.
- Widzę cię tu dość często, a nadal nie jestem w stanie zapamiętać twojego imienia, kochanie -Jej akcent przypominał mi profesor McGonagall z powieści "Harry Potter". Walczyłam z pragnieniem zaśmiania się, ale tylko posłałam mały uśmiech i pewnie odpowiedziałam jej.
- Jestem Alice -mój głos załamał się faktem, że nie rozmawiał z nikim od dłuższego czasu. Kobieta zmarszczyła brwi.
- Nie jesteś Brytyjką prawda ? -nieśmiało skinęłam głową i odsunęłam spadający kosmyk za prawe ucho. Nie spodobała mi się ta uwaga na temat mojego akcentu, nie spodobał mi się też fakt, że coraz więcej ludzi odwracało wzrok od książek w moją stronę. 
- Powinnam już iść -podrapałam swoje przedramię przed pójściem w stronę zajmowanego przeze mnie stolika, który znajdował się tuż przy schodach. Zawinęłam swój szalik wokół szyi i pchnęłam ramiona w czerwony płaszczyk, który dostałam od Nathana na święta Bożego Narodzenia w tamtym roku. Czarną torbę przerzuciłam przez ramię i ruszyłam w stronę wyjścia.
  Jęknęłam z bólu, gdy wyszłam na mroźne ulice Oxfordu w Londynie. Podbródek schowałam do szorstkiego szalika, aby uchronić go przed zimnem. 
  Podmuch wiatru wiał w kierunku mojego mieszkania, a ja zacisnęłam zęby. Usłyszałam głośne krzyki. Mój podbródek wyszedł z ukrycia i wyciągnęłam szyję w lewo i prawo, aby znaleźć źródło dźwięku. 
  Dziewczyny...setki dziewczyn stało ułożone wzdłuż ulicy przy moim domu. Moje brwi podniosły się na widok dziewczyn, które trzymały plakaty, figurki Toy Story i najdziwniejsze ze wszystkich marchewki. 
To jest rodzaj jakiejś partii ?
- To oni -krzyknęła jakaś rudawa dziewczyna, a zaraz za nią jej przyjaciółki i wiele innych dziewczyn zaczęło krzyczeć.
- Jacy oni ? -oparłam się o ceglany budynek, który został dogodnie zlokalizowany obok mnie. Chwyciłam biały iPhone, chcąc wejść na Twittera. 
"Najsłynniejszy Boysband One Direction zamieszka w ciągu kilku dni w Oxfordzie". Na dole została przedstawiona ulica, gdzie ma zamieszkać One Direction. Jestem trupem. Wszystko byłoby wspaniale, gdyby nie fakt, że będziemy mieszkać na tej samej ulicy. Co ja do cholery zrobiłam ci Boże? 


  Na całe szczęście, czy też nie zostałam niezauważona przez piątkę chłopców, który nigdy nie powinnam zobaczyć. Zwinnym ruchem ściągnęłam z siebie płaszczyk i wełniany szal. W koncie rzuciłam swoje buty i poszłam przytulić moją Loren, która bawiła się z pieskiem. 
  Dziś wypadało, że Jay opiekuję się nią, ale nie zawsze tak jest zważywszy na to, że oni są sławni. W każdym bądź razie i tak dziękuję, im że postanowili mi pomagać. 
  W całym domu było słychać odgłosy pochodzące z telewizora oraz pochodzące od Jay'a, który właśnie fascynował się meczem. Loren zaś spała i zostałam sama podglądając Louisa i pozostałych. Ciekawe zajęcie. Zobaczyłam tam również osobę, na której ja powinnam być miejscu -Eleanor. Zła, brązowowłosa, która może mieć Louisa tylko dla siebie. Z wytchnień wyrwał mnie dotyk obejmujących mnie w pasie rąk. Pisnęłam, gdy podniósł mnie do góry i przycisnął do jego umięśnionej klatki.  Po niedługiej chwili jego usta znajdowały się na moim ciepłym ramieniu. Całując mnie przez dekolt, szyję dotarł do moich malinowych ust. Czułam jego oddech na mojej skórze. Czułam zapach jego drogich perfum. Zapach przy, którym nie umiałam się skupić. Zapragnęłam czegoś więcej i pogłębiłam pocałunek ku jego zaskoczenia. Jego ręce znalazły się na mojej tali i mocno przyciągnął mnie do siebie. Moje ręce owinęłam mu na karku, a palce wplotłam w jego  kręcone włosy. Delikatnie przejechałam językiem po jego wargach, po czym owinęłam nogami jego biodra. Rozchyliłam wargi dając mu lepszy dostęp. Całując go, skupiałam się tylko na tym, żeby nie zapomnieć oddychać. 
  Leżeliśmy z Jay'em wtuleni w siebie na kanapie. Otulona miękkim kocem i ciałem Jamesa usypiałam. Mój organizm prosił się o sen. Jay widząc to przytulił mnie jeszcze bardziej i dał mi więcej miejsca do ułożenia. Dochodząc już do krainy Morfeusza usłyszałam dzwonek i głośne walenie do drzwi.
- Ja pójdę -powiedział McGuiness.
Zostawiając mnie samą przełączyłam w telewizji na 'Top Model'. Donośne kroki przemierzały mój dom. Podparłam się na łokciu i czekałam, aż Jay wróci. Ku mojemu zaskoczeniu to nie był Jay -tylko Niall. 
- Alice -wydarł się w moją stronę. 
Chciałam go uciszyć i upomnieć, że moje dziecko śpi, ale przecież on nic nie wie o dziecku.
- Czemu się nie odzywałaś do nas ?
- Niall to nie jest łatwe
- Właśnie jest. Zostawiłaś nas, mnie, Louisa!
Wtedy wpadłam w złość. Jak on śmie wmawiać mi, że to ja ich zostawiłam. Nic z tych rzeczy nie było moją winą. 
- To nie ja go zdradziłam, więc nie masz prawa mnie obwiniać! -krzyknęłam.
Mina Nialla nie wyrażała nic. Pewnie był zagubiony w tym wszystkim, a na dodatek na niego się wydarłam. 
- Mamusiu -usłyszałam za sobą głos Loren.

Wpadłaś w niezłe kłopoty Alice...

Od Autorki: Jest 5. Jak podoba się szablon ? sama go robiłam. Uważam, że w końcu mam szablon, który tu pasuje. Rozdział dla mnie jak rozdział, ale to wam zostawiam opinie.
NIE uwierzycie. Blog ma z 9 tysięcy wejść. A ostatni rozdział czytało z około 3 tys. A komentarzy jak zwykle 16, ale i tak dziękuję tym osobą co komentują, bo to wiele znaczy dla mnie. <3

Następny nie wiem, kiedy. W sobotę jadę na koncert One Direction i pewnie nie będzie chciało mi się pisać. Później muszę poprawić oceny i możliwe, że będę się przeprowadzać. ;<

21 komentarzy:

  1. Świetny rozdział :) Zazdroszczę Ci, że jedziesz na ich koncert..

    OdpowiedzUsuń
  2. Aww....bambi! To jest Cudowne! Genialnie wszystko opisałaś! Nie wiem jakimi słowami, poza Fantastyczny, Fenomenalny, Świetny, Wspaniały, Perfekcyjny, Idealny i Zajebisty, mam opisać swój zachwyt.
    Szablon jest Przepiękny, ale to już ode mnie słyszałaś. ;)
    Haha, w końcu na koncert z niestety Niemkami. ;)
    Czekam na następny! ;) xx

    OdpowiedzUsuń
  3. Mina Nialla musi być bezcenna.... Zastanawiam się czemu ona z nim jest skoro nadal kocha Lou.... Czekam na next!

    PS: Zazdroszczę ci koncertu!
    Zrobisz zdjęcia i wstawisz na bloga?

    OdpowiedzUsuń
  4. świetny rozdział, zresztą jak każdy ;* kocham to opowiadanie <3 a co do szablonu to piękny ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. szablon bardzo mi się podoba, a rozdział kocham!!! <3 czekam na nn;)

    http://szmaragdowytalizman.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Śliczny szablon a blog jeszcze lepszy czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  7. Ale sliczny wygląd bloga ;)
    Rozdział cudowny i już nie mogę sie doczekac aż przeczytam kolejny <3

    http://letmeloveyou1.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Naprawdę bardzo dobrze piszesz, blog jest przecudowny. Sama treść opowiadania jak i jego wygląd! Przecudowny! Czekam na dalszą część! Pozdrawiam i zapraszam do siebie na prolog: bemyinspiraation.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Zaczęłam niedawno pisać ocenę Twojego bloga, więc prosiłabym, żebyś nie zmieniała szablonu do czasu wystawienia jej.

    Pozdrawiam,

    OdpowiedzUsuń
  10. Założyłam wreszcie konto na bloggerze i teraz mogę ci przesłać piękny komentarz ;)
    i nawet dodam go przed Rozalią hhaha ;D

    Rozdział jest hiper, mega, super :)
    Iiiiii James *.* mmoje kochanie :*
    Tak wiem jestem dziwna,ale ja wolę Jamesa *wielki uśmiech* ponieważ on lepiej pasuje do Alice i koniec tematu...
    Wiem też, że Rose się zemną nie zgodzi, ale co tam ona ;)
    ona się nie zna. Ja to już inna sprawa hahahha.

    OdpowiedzUsuń
  11. Jaka ciota powyżej.
    Jesteś przede mną tylko z tego względu, że komentowałam jej drugi blog, ale ty niższa formo społeczeństwa nie wiesz o tym.

    Oczywiście nie zgadzam się z tą panią powyżej, ponieważ to Louis powinien być z Alice. On jest ojcem jej dziecka, on był pierwszy i nara! on ma być. *szeroki, chamski uśmiech*.

    I niby ja się nie znam tiaa. Nie wnikajmy. Większość osób czytająca to opow. jest za Lou. Mogę się nawet założyć.

    Rozdział "Kels" jest świetny. Choć nie lubię Jay'a bardzo mi się podobała scena z nim. Czekam na kolejny i mam nadzieje, że będzie za niedługo moja ulubienico świata.
    A teraz wybacz idę coś zjeść ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. yhy wmawiaj sobie to.
    Ja swoje wiem, a ty swoje, więc i tak nie dojdziemy do porozumienia. Bo ja jestem zajebista, a ty nie Lamusko hahhaahah.

    OdpowiedzUsuń
  13. I dla twojej świadomości nie jestem ciotą :D

    OdpowiedzUsuń
  14. Ahaaa spoko.
    Widzę, że dobrze sie bawicie haha <3 my lovers

    OdpowiedzUsuń
  15. Jesteś ciotą i nic tego nie zmieni ;D
    AA i Lamuską też jesteś.

    "Kels" jasne, że świetnie się tu bawimy.
    Takie kolory, wiosna i my hahaha

    OdpowiedzUsuń
  16. Na Krytyce Dla Odważnych pojawiła się ocena Twojego bloga.

    Pozdrawiam,

    OdpowiedzUsuń
  17. Kiedy następny ? :D

    OdpowiedzUsuń
  18. dzieje się dzieje! Jednak nie trzyma to w napięciu !

    OdpowiedzUsuń

Komentarz = Wielka motywacja