9 października 2013

03



Autobus zjawił się dokładnie o wyznaczonej godzinie. Mimo wszystko całe dziesięć minut zamartwiałam się tym, żeby Zayn mnie nie złapał. Skasowałam bilet, a następnie zajęłam wolne miejsce przy oknie. Kierunek Wisconsin. Po godzinie jazdy w towarzystwie starszych osób dotarłam do wyznaczonego przez mojego ojca miejsca. Spojrzałam na zegarek, który znajdował się na niewielkim budynku. Wskazywał dwunastą. Słońce grzało nie miłosiernie. Sam środek południa. Niezłe wyczucie czasu. Ale nie poddam się. Jestem już tak blisko. Musiałam skontaktować się z moim ojcem. Problem był jednak w tym, że byłam bez grosza. Usiadłam na murku, który znajdował się w cieniu. Trzeba mieć tego pecha. Chciałam być tylko na wakacjach w stanach zjednoczonych. To było największe marzenie w moim ponurym życiu. Chciałam oderwać się od całego gangu. Chciałam poczuć, że żyję. Tak żyję, pod presją. Jest gorzej niż w Wielkiej Brytanii.
-Cześć – powiedział chłopak, stając naprzeciw mnie.
-Cześć? –spytałam zdziwiona. Jestem zbyt nieufna, co do obcych ludzi. Mimo że chłopak wyglądał naprawdę przyjaźnię. –W czymś mogę pomóc?
-W zapewnieniu towarzystwa na pewno. –powiedział zadziornie, powodując u mnie głośny śmiech.
-Zadziorny. –wypowiedziałam między śmiechem.
-Carol –wyciągnął rękę w moją stronę.
-Loren –odpowiedziałam, ściskając jego dłoń.
-A więc, Loren. Co robisz tu o tej porze? –spytał, siadając obok mnie.  
-Czekam na mojego tatę, ale nie mam jak się z nim skontaktować. –odpowiedziałam smutno.
-Możesz zadzwonić z mojego telefonu. –wyciągnął w moim kierunku czarny Iphone.
-Dziękuję, jesteś moją deską ratunku. –posłałam mu ciepły uśmiech, zabierając od niego telefon. Szybko wystukałam numer do ojca. Odebrał ode mnie po pierwszym sygnale. Oczywiście pierwszymi jego słowami było „Loren wszystko w porządku?”. Wytłumaczyłam mu wszystko, gdzie jestem, jak się czuję, gdyż mój tata był strasznie zdenerwowany. Czemu się dziwię? Wiem, że czasem odbierałam wrażenie, że nie pasuję do rodzinnego obrazka. Ale mimo wszystko jestem jego córką, z tego co się dowiedziałam, to od samego urodzenia nie byłam jego córeczką. Trochę to boli.
-Dziękuję. –podałam szatynowi telefon.
-Do usług. A twój tata, kiedy będzie? –spytał, podnosząc się.
-Już niedługo za godzinę, może dwie. –Tata z tego co mi mówił, leciał ze swoim kolegą, który ma prywatny helikopter. Szykuję się akcja ratownicza.
-Może dasz się zaprosić do kawiarni? –podrapał się po szyi, niezręcznie.
-Jasne, ale muszę tu szybko wrócić –powiedziałam pośpiesznie.
Chłopak niespodziewanie złapał mnie za rękę. Było to dość niezręczne, gdyż nic nie wiedziałam o nim, prócz jego imienia. Po przejściu dwóch metrów, doszliśmy do kawiarni, która jest „fenomenalna”. Fakt, faktem ludzi było naprawdę dużo. Carol zapewnił mnie, że nie będziemy stali w kolejce, gdyż jego wujek tutaj pracuje. W pewien sposób mi to zaimponowało. Nigdy żaden chłopak nie zaprosił mnie nawet do kawiarni. Wiem, że to była też zasługa mojego ojca, gdyż nie ma osoby, która w naszym mieście nie wie, kim jest mój ojciec.
-Proszę. –powiedział Carol, podając mi kawę. –Powinniśmy pomału wracać?
-Niestety, choć zostałabym dłużej. –westchnęłam.
-Skąd jesteś? –spytał nagle.
-Z obrzeży Londynu. –odpowiedziałam, biorąc łyk kawy.
-Zawszę chciałem polecieć do Londynu.
-Żartujesz? Nic tam nie ma. Nie to co tutaj. Ciągle jest ciepło, świeci słońce. Coś dla mnie –rozmarzyłam się.
-Uwierz, po dwudziestu latach mieszkania tutaj, miałabyś dość. Sama chciałabyś odwiedzić nowe horyzonty.
-W sumie masz rację. –odpowiedziałam krótko.
 -Jesteśmy  na miejscu. –westchnął. Czas z nim leciał naprawdę szybko. Polubiłam go.
-Czemu tu jest tak pusto? –spytałam, rozglądając się. Nie było tutaj żywej duszy. Dziwiło mnie to, gdy niedawno był tu niezły tłum.
-Po prostu jest godzina obiadu. Można potraktować to jako sjestę, choć ludzie, którzy są w pracy nie mają przerwy. –wytłumaczył.
-Dziękuję za tak miło spędzony czas. –powiedziałam, stają naprzeciwko niego. Widziałam jak uśmiech wkrada się na jego twarz.
-Nie ma sprawy. –Chłopak zrobił coś czego się nie spodziewałam. Przytulił mnie.
-Lorraine, nie za dobrze się bawiłaś? –usłyszałam za sobą ostry, męski głos.
-Co tutaj robisz?! –krzyknęłam pełna strachu.
-Co my tu robimy, Lorraine. –odpowiedział, wskazując na cały gang. Wraz z moim towarzyszem Paulem, który był najwyraźniej zmartwiony.
-To niemożliwe. –powiedziałam do siebie. –Skąd wiedziałeś, że tu będę?
-Jesteś zbyt młoda, żeby zrozumieć, że mam swoje sposoby. Justin bierz ją do samochodu!
-Nie! –krzyknęłam, a następnie pobiegłam prosto przed siebie.
-Zostawiasz swojego przyjaciela?! –usłyszałam krzyk Zayna. Natychmiast odwróciłam się na pięcie. Zayn trzymał spluwę przy głowie, Carola. Nienawidzę go.
-Zostaw go. –mruknęłam.
-Oh nasza Loren kogoś polubiła? Przykro mi, sprawię że dostaniesz nauczkę. –po tych słowach, usłyszałam tylko dźwięk strzału, następnie tylko widziałam opadające ciało Carola.
-Nie! –krzyknęłam. Łzy same płynęły po moich policzkach. –Nienawidzę cię!
-Jak mi przykro. –zadrwił. –Justin!
Brunet zaczął biec z moją stronę. W połowie oniemiała zaczęłam uciekać przed nim. Szybko skręciłam w jakąś uliczkę. Słyszałam jak chłopak nieustępliwie za mną biegł. Nie miałam kondycji, już po chwili byłam zmęczona. Brakowało mi tlenu. Musiałam się zatrzymać.
-Warto było uciekać? –zadrwił Justin, otaczając mnie rękoma. Skurwysyn. Uchodził za mojego przyjaciela, a był nim tylko na zlecenie Zayna. –Chodź, twój wujek się niecierpliwi. –Chciałam się wyrwać. Próbowałam go bić, kopać. Na nic. Był tak bardzo dobrze zbudowany.
-Słońce moje. –powiedział Zayn, podchodząc do mnie. –Musisz dostać nauczkę. –iskierki zaświeciły w jego oczach. A ja w końcu zaczęłam się go bać. –Nie martw się, będzie bolało. –po chwili moje oczy zostały przykryte czarnym materiałem, a usta zaklejone taśmą. W co ja się wpakowałam?


31 komentarzy:

  1. esgfifgnrikg boski nie moge doczekać się nn :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
    Miałam ogromną nadzieję, że skoro udało jej się od nich uciec, to wszystko już pójdzie z górki, a tu taki cyrk.
    Jednak jest tego jakiś plus. Lou dowiedział się, że została uprowadzona i na pewno będzie się starał jej pomóc. Trochę boję się, że teraz za to co zrobiła będą się na niej mścili ;/
    Okropnie nie mogę doczekać się następnego rozdziału!
    Pozdrawiam :*
    this-is-not-i.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. ehh dlaczego on go zabił? on nie jest normalny. świetny rozdział tylko trochę krótki, ale to nic.

    OdpowiedzUsuń
  4. Co za zrąbany idiota z tego Zayna! Co on chce jej zrobić? Zgwałcić, pobić, zabić, torturować? Rozdział perfekcyjny i z niecierpliwością czekam na następny ;*

    Werix ;3

    OdpowiedzUsuń
  5. Super <333 Nareszcie pojawił się Justin

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny rozdział!
    Ciekawy ^^
    Czekam na następny!

    OdpowiedzUsuń
  7. Genialny rozdział c:
    Czekam na nexta !

    OdpowiedzUsuń
  8. szkoda że tamten chłopak zginął ;( ale mam nadzieje że teraz wszystko będzie już dobrze . ;p

    OdpowiedzUsuń
  9. Życze weny przy next ;*

    OdpowiedzUsuń
  10. Biber i Tomilson bd razem ? :D fajnie by bylo xd taka zakazana miłość . Hahahhaha xd pozdrawiam i Życze weny ;* xoxo

    OdpowiedzUsuń
  11. Zazdroszcze ci twojego talentu ! :D jesteś niesamowita :*

    OdpowiedzUsuń
  12. Kocham to opowiadanie ! :D mam nadzieje że Lou szybko odbije swoją córeczkę ! :D pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  13. NEXT NEXT NEXT NEXT NEXT NEXT ! :D <3

    OdpowiedzUsuń
  14. plissssss next :D amazing . *_*

    OdpowiedzUsuń
  15. Jak ty to robisz że tak zajebiście piszesz ? :o Ja kiedyś próbowałam ale nic z tego nie wyszło , to była jakaś masakra :p życzę ci abyś tak zawsze pisała bo lepiej już chyba nie można . ;D :* pozdrawiam :* / Natalie ;*

    OdpowiedzUsuń
  16. Szybko dawaj nn ;* już nie moge sie doczekać :D :*

    OdpowiedzUsuń
  17. Świetnie piszesz. Pomysł na opowiadanie cholernie mi się podoba. Mam nadzieję, że niedługo pojawi się nowy rozdział. Życzę weny. :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa nie umiem się wysłowić. Jak zaczęłam pisać to waliłam w klawiaturę nie mogąc zrozumieć dlaczego w takim momencie. Nawet nie wiesz ile mam tu błędów przez rozkojarzenia hehe. Czkema na nn.

    OdpowiedzUsuń
  19. Uroczy blog <3
    agrestaco6.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  20. Jezu myślałam że będzie dobrze, a gdy Zayn wyszedł serce zabiło mi mocniej omg

    OdpowiedzUsuń

Komentarz = Wielka motywacja